
Wyobraź sobie, że bank dzwoni tylko po to, by zapytać… czy nadal żyjesz. Brzmi groteskowo? Wkrótce może stać się to codziennością – i choć może wywołać uśmiech, stoi za tym całkiem logiczne uzasadnienie. Rząd zaproponował nowe przepisy, które mają uporządkować kwestię rachunków bankowych należących do zmarłych osób. Zmiany dotkną nie tylko banki, ale i nas wszystkich.
Kiedy bank nie wie, że klient nie żyje
W Polsce konto bankowe ma niemal każdy dorosły, a często również nastolatkowie. Problem zaczyna się w momencie, gdy właściciel rachunku umiera, a instytucja finansowa nie otrzymuje o tym żadnej informacji. Formalnie konto pozostaje aktywne, opłaty są naliczane, karty działają, a przelewy wychodzą – jak gdyby nigdy nic. Jeśli ktoś zna dane do logowania, może z takiego konta korzystać jeszcze długo po śmierci jego właściciela.
Dopóki do banku nie trafi akt zgonu – przekazany przez rodzinę, notariusza, sąd lub komornika – wszystko dzieje się tak, jakby klient żył. I choć może to wydawać się absurdalne, zdarzają się sytuacje, w których konto osoby zmarłej zostaje nie tylko aktywne, ale wręcz zadłużone. Koszty później spadają na spadkobierców.
To właśnie ten chaos ma uporządkować nowy projekt rządowy, który zakłada, że banki będą mogły same zyskać dostęp do danych z rejestru PESEL. Jeśli okaże się, że właściciel konta zmarł, procedury spadkowe będzie można rozpocząć szybciej, a rachunek nie będzie „żyć” dłużej niż jego właściciel.
Rachunek, którego nikt nie rusza? Spodziewaj się weryfikacji
Zgodnie z projektem, bank będzie zobowiązany do sprawdzenia statusu klienta w rejestrze PESEL, jeżeli przez pięć lat nie było żadnej aktywności na danym rachunku. Jeśli w tym czasie klient nie wykonywał żadnych operacji, a konto wygląda na opuszczone, instytucja otrzyma prawo, by zweryfikować, czy dana osoba nadal żyje.
To nie znaczy, że bank będzie podejrzewał śmierć przy każdej dłuższej nieobecności – jeśli klient posiada inne aktywne konta lub korzysta z rachunku terminowego, obowiązek sprawdzania nie zostanie uruchomiony. Chodzi wyłącznie o sytuacje, w których konto jest faktycznie „uśpione”, a jego właściciel od lat nie daje znaku życia – ani przez przelewy, ani przez logowanie, ani nawet przez zwykłą zmianę adresu.
To nowość, która może wprowadzić większy porządek – nie tylko przyspieszając wypłatę środków spadkobiercom, ale też zapobiegając sytuacjom, w których ktoś mógłby próbować uzyskać dostęp do nieaktywnego konta bez prawa do dziedziczenia.
Koniec bankowej ciszy po śmierci. Szybsza wypłata, mniej problemów
W praktyce nowe przepisy mają jedno podstawowe zadanie: przyspieszyć wypłatę środków osobom uprawnionym i zakończyć czasową lukę, w której bank żyje w nieświadomości. Obecnie wszystko opiera się na tym, że ktoś – zwykle z rodziny – poinformuje instytucję o zgonie klienta. Ale co, jeśli nikt tego nie zrobi?
Właśnie dlatego projekt zmian przewiduje także uproszczenie obowiązków informacyjnych banków wobec organów nadzoru. Ma to pozwolić skupić się na realnych sprawach – czyli tam, gdzie rzeczywiście istnieje potrzeba rozwiązania konta po śmierci klienta i przekazania środków dalej.
Projekt trafił już do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów. Teraz czeka na kolejne etapy procedowania. Kiedy wejdzie w życie? Tego jeszcze nie wiadomo. Ale jedno jest pewne – banki dostaną nowe obowiązki, a klienci… nowy powód, by odbierać nieznane numery.