Profesjonalny przytulacz – przytuli, wysłucha – ale nie za darmo

W świecie, w którym coraz trudniej o autentyczną bliskość, pojawiają się zawody, które jeszcze dekadę temu brzmiałyby jak żart. Jednym z nich jest profesjonalny przytulacz – osoba, która oferuje fizyczne i emocjonalne wsparcie w bezpiecznej, kontrolowanej przestrzeni. Nie chodzi o relacje intymne, lecz o coś znacznie prostszego i zarazem trudniejszego: ludzką obecność.

Czym zajmuje się zawodowy przytulacz?

Choć brzmi to nietypowo, praca profesjonalnego przytulacza opiera się na konkretnych zasadach i strukturach. Zadaniem takiej osoby jest stworzenie komfortowej atmosfery, w której klient może się zrelaksować, wypłakać, porozmawiać lub po prostu – zostać przytulonym bez oceny. Sesje odbywają się na ustalonych zasadach: bez kontekstu erotycznego, z zachowaniem granic i wzajemnego szacunku.

Przytulanie jako usługa nie jest przypadkowym dotykiem. To świadome budowanie relacji opartej na empatii, akceptacji i obecności. Celem jest zaspokojenie jednej z najbardziej podstawowych potrzeb człowieka – potrzeby bliskości. W praktyce może to oznaczać wspólne siedzenie na kanapie, rozmowę przy herbacie czy cichą obecność, która nie wymaga słów.

Taka forma kontaktu szczególnie przemawia do osób zmagających się z samotnością, wypaleniem, żałobą czy problemami relacyjnymi. Dla nich przytulenie to nie gest – to ulga, ukojenie i bezpieczna przystań na chwilę.

Jak wygląda praca w tym zawodzie?

Profesjonalny przytulacz to nie przypadkowa osoba z ulicy. To ktoś, kto przeszedł odpowiednie szkolenie, rozumie znaczenie granic fizycznych i psychicznych, potrafi słuchać bez oceniania i tworzyć przestrzeń do bycia sobą. Wielu z nich to osoby z wykształceniem psychologicznym lub terapeutycznym, choć nie jest to wymóg formalny.

Praca wymaga dużej odporności emocjonalnej. Spotkania często wiążą się z obcowaniem z bólem, smutkiem i poczuciem osamotnienia drugiego człowieka. Zadaniem przytulacza nie jest rozwiązanie problemu, lecz bycie w tym problemie razem z klientem – i to bycie wystarcza bardziej, niż się wydaje.

Sesje trwają zazwyczaj od 30 minut do dwóch godzin, a ceny zależą od lokalizacji, doświadczenia i formy spotkania. W niektórych przypadkach przytulacz dojeżdża do klienta, co dodatkowo zwiększa komfort odbiorcy.

Dla kogo jest taka usługa?

Przytulanie jako forma wsparcia może wydawać się banalne, ale właśnie w swojej prostocie kryje skuteczność. Usługa kierowana jest do osób w różnym wieku i sytuacji życiowej – od samotnych seniorów, przez introwertyków, po osoby w żałobie czy cierpiące na depresję. To także przestrzeń dla tych, którzy czują się odcięci od świata mimo obecności ludzi wokół.

Niektórzy klienci korzystają z takich usług regularnie – traktują je jak osobistą terapię czułością. Inni pojawiają się raz, w kryzysowym momencie, kiedy rozmowa z kimś bliskim wydaje się niemożliwa lub nieosiągalna. Przytulacz nie zadaje pytań, nie ocenia, nie daje rad – po prostu jest. I w dzisiejszym świecie to bardzo wiele.

Warto też podkreślić, że wbrew stereotypom, klienci to nie tylko osoby z marginesu społecznego czy z problemami emocjonalnymi. Często to aktywni zawodowo ludzie, którzy w codziennym biegu nie mają czasu ani przestrzeni na bliskość.

Jak społeczeństwo reaguje na ten zawód?

Pomysł przytulania za pieniądze budzi skrajne emocje. Z jednej strony pojawiają się głosy poparcia – że to piękna inicjatywa, która odpowiada na realne potrzeby. Z drugiej – nie brakuje sceptycyzmu, żartów i oskarżeń o „monetyzację samotności”. Trzeba jednak pamiętać, że rynek nie tworzy się sam. Powstaje tam, gdzie pojawia się realny brak.

W społeczeństwach zachodnich, gdzie życie coraz częściej przenosi się do świata cyfrowego, fizyczny kontakt staje się dobrem luksusowym. Profesjonalny przytulacz wypełnia lukę, której ani media społecznościowe, ani komunikatory nie są w stanie zapełnić.

To zawód, który być może dopiero zdobywa zrozumienie, ale już dziś pokazuje, jak bardzo niedoceniana jest bliskość w świecie pełnym pośpiechu, wymagań i samotnych wieczorów.