
Czerwiec może być miesiącem, który na lata zapisze się w portfelach tysięcy przyszłych emerytów. Wystarczy jeden ruch — nieco cierpliwości — by zyskać nawet pół tysiąca złotych więcej co miesiąc. Wszystko za sprawą dorocznej waloryzacji kapitału emerytalnego, która w tym roku może zaskoczyć swoją skalą.
Dlaczego warto poczekać z decyzją o emeryturze?
Nie każdy wie, że moment przejścia na emeryturę może być równie ważny jak wysokość odłożonych składek. W czerwcu ZUS dokonuje waloryzacji kont i subkont emerytalnych — mechanizmu, który w praktyce przekłada się na zwiększenie zgromadzonych środków. Ale tu tkwi haczyk: zyskają wyłącznie osoby, które jeszcze nie przeszły na emeryturę. Jeśli ktoś złoży wniosek o świadczenie przed waloryzacją, ominie go podwyżka wynikająca z tego mechanizmu.
Tegoroczna waloryzacja ma być wyjątkowo hojna — szacuje się, że może wynieść nawet 14,3 proc. Przy kapitale rzędu pół miliona złotych to dodatkowe 71 tysięcy złotych doliczone do oszczędności. Nietrudno przeliczyć, że taka kwota przekłada się na wyższe świadczenie o nawet 500 zł miesięcznie. Tylko dlatego, że ktoś poczekał z decyzją kilka tygodni.
Czy to uczciwe? Trudno powiedzieć. Ale tak działa system, a znając zasady gry, można ugrać więcej.
Waloryzacja działa tylko raz — i nie dla każdego
W odróżnieniu od corocznej marcowej waloryzacji wypłacanych emerytur, ta czerwcowa dotyczy wyłącznie kapitału osób, które jeszcze nie pobierają świadczeń. Seniorzy, którzy już cieszą się emeryturą, mogą liczyć jedynie na symboliczne podwyżki — w tym roku to 5,5 proc. — ale bez skoku o setki złotych.
Dla tych, którzy jeszcze pracują lub wstrzymują się z decyzją, czerwiec staje się strategicznym momentem. Waloryzacja podnosi nie tylko saldo konta, ale realnie zmienia wysokość przyszłego świadczenia. I to niezależnie od wieku — liczy się wyłącznie fakt, czy ktoś złożył wniosek o emeryturę przed czy po waloryzacji.
To może być trudna decyzja. Wielu przyszłych emerytów kieruje się emocjami, zmęczeniem lub sytuacją rodzinną. Ale czy warto przegapić taki zastrzyk gotówki, skoro wystarczy poczekać do lipca?
Jak wygląda różnica w liczbach?
Zestawienia konkretów potrafią działać otrzeźwiająco. Weźmy 60-letnią kobietę, która zgromadziła 500 tys. zł kapitału. Jeśli złoży wniosek w maju, otrzyma około 1876 zł emerytury. Gdyby jednak poczekała do lipca, po uwzględnieniu waloryzacji jej kapitał wzrośnie do ponad 571 tys. zł, a świadczenie sięgnie 2145 zł miesięcznie. To 270 zł różnicy. Mnożąc przez 12 miesięcy — ponad 3200 zł rocznie. A przecież świadczenie wypłacane będzie przez lata.
Jeszcze ciekawiej robi się przy większych kwotach. 70-latek z 600 tys. zł oszczędności przed waloryzacją może liczyć na około 3351 zł emerytury. Po czerwcu — już 3832 zł. Czyli prawie 500 zł miesięcznie więcej. Niewielu inwestorów osiąga taką „stopę zwrotu” w kilka tygodni.