Małżeństwo bez złudzeń. Polacy wciąż nie potrafią rozmawiać o pieniądzach

Co czwarte małżeństwo w Polsce kończy się rozwodem. Przyczyny są różne, ale finanse coraz częściej stają się tą iskrą, która roznieca pożar. Mecenas Robert Tomczyk, adwokat i były sędzia, nie ma wątpliwości: emocje to jedno, majątek to drugie. A jeśli nie oddzielisz jednego od drugiego, może być za późno.

Wspólny majątek i wspólna odpowiedzialność – do momentu, aż coś pójdzie nie tak

Zgodnie z przepisami polskiego prawa, jeśli nie zawarto umowy o rozdzielności majątkowej, wszystko, co zarobione w trakcie małżeństwa, wchodzi w skład majątku wspólnego. Dotyczy to nie tylko wynagrodzeń, ale też np. premii, nagród czy innych form przychodu. Problem zaczyna się wtedy, gdy jedna strona zaczyna się uchylać od obowiązku utrzymywania rodziny.

Mecenas Tomczyk zwraca uwagę, że każdy małżonek ma prawny obowiązek przyczyniać się do prowadzenia wspólnego gospodarstwa domowego – w miarę swoich sił i możliwości. Jeżeli jednak jedna ze stron nie wywiązuje się z tego obowiązku, druga może złożyć pozew o zobowiązanie do współfinansowania utrzymania rodziny. Choć – jak przyznaje prawnik – tego typu sprawy wciąż należą do rzadkości i bywają długie oraz trudne dowodowo.

Na tym tle szczególnie niebezpieczne okazują się decyzje podejmowane „z serca”, bez refleksji prawnej. Dobrym przykładem są darowizny. Gdy rodzice przekazują dom lub działkę nie tylko swojemu dziecku, ale obojgu małżonkom, często nie zdają sobie sprawy, że przy ewentualnym rozwodzie ich dziecko może zostać zmuszone do spłaty byłego partnera.

Przemoc ekonomiczna – problem, który rzadko trafia na wokandę

Niechęć do mówienia o pieniądzach w związkach ma swoje realne skutki. Według danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej aż 16 proc. kobiet w Polsce doświadczyło przemocy ekonomicznej. To zjawisko wciąż bywa bagatelizowane – nie tylko społecznie, ale i systemowo.

„W społeczeństwie pokutuje przekonanie, że każdy małżonek ma swoje pieniądze. Jeżeli nie ma rozdzielności majątkowej, to jest to nieprawda” – podkreśla mecenas Tomczyk. I dodaje: jeśli ktoś ma środki i nie dokłada się do wspólnego życia, można go do tego prawnie zobowiązać.

Problem polega jednak na tym, że takie sprawy często trwają latami. Do sądu trzeba przynieść dowody – przelewy, zeznania, korespondencję, paragony. Trzeba też wykazać, że dana osoba miała możliwość wsparcia domowego budżetu, a mimo to tego nie robiła. W praktyce – to walka nie tylko o pieniądze, ale też o poczucie sprawiedliwości i uznanie dla codziennego wysiłku.

Małżeństwo bez wspólnego majątku – ochrona czy zagrożenie?

Rozdzielność majątkowa nadal budzi w Polsce nieufność. Choć daje jasność co do tego, kto jest za co odpowiedzialny, rzadko trafia do notariuszy. Dlaczego? Bo miłość – przynajmniej na początku – nie lubi kalkulacji. Ale zdaniem mecenasa Tomczyka, właśnie brak rozsądku przy zawieraniu małżeństw jest największym błędem.

„Ludzie wchodzą w takie związki najczęściej z powodów uczuciowych i nie kalkulują tego, co się może stać” – zauważa prawnik. Tymczasem rozdzielność oznacza, że nigdy nie powstaje majątek wspólny. Każdy pracuje i odpowiada za siebie. To rozwiązanie dobre szczególnie w czasach, gdy rośnie zadłużenie Polaków – które w grudniu 2024 roku przekroczyło już 84,7 miliarda złotych.

Nie bez znaczenia jest też to, że przy rozdzielności majątkowej nie trzeba odpowiadać za cudze długi – o ile nie naruszono zasad tzw. zwykłego zarządu majątkiem rodzinnym. Jeśli np. jedna ze stron zaciąga kredyt bez wiedzy drugiej i przekracza tym samym zakres wspólnego działania, można w sądzie próbować dowieść, że zobowiązanie nie powinno jej dotyczyć.