Wielkanoc z zakazem handlu. PIP ostrzega: nawet 100 tys. zł grzywny

Wielkanoc zbliża się wielkimi krokami, a wraz z nią – coroczny logistyczny maraton. Lista zakupów rośnie z dnia na dzień, lodówki puchną, a kolejki w sklepach potrafią sięgnąć działu z chemią gospodarczą. Ale warto pamiętać, że za zrobienie zakupów w niewłaściwym czasie nie zapłacimy jedynie przy kasie – możemy również narazić się na poważne konsekwencje prawne.

Zakupy świąteczne pod prawnym nadzorem

W Polsce funkcjonuje precyzyjnie określony katalog dni wolnych od pracy. Lista, ugruntowana ustawą z 1951 roku, uwzględnia zarówno święta religijne, jak i państwowe – i ma głęboko symboliczny charakter. Chodzi nie tylko o odpoczynek, lecz także o zachowanie rytmu życia społecznego. Przerwa w pracy to czas, który powinien służyć spotkaniom, wyciszeniu i oderwaniu się od codziennych obowiązków – również tych zawodowych.

Wielkanoc, jako jedno z najważniejszych świąt w kalendarzu liturgicznym, figuruje wśród dni objętych całkowitym zakazem pracy. Dotyczy to także handlu – z wyłączeniem ściśle określonych wyjątków. Zakupy zrobimy jedynie w miejscach takich jak stacje paliw, apteki czy małe sklepy prowadzone osobiście przez właścicieli. Cała reszta ma obowiązek pozostać zamknięta. I choć wielu Polaków planuje zakupy z wyprzedzeniem, nadal nie brakuje prób obejścia przepisów – czasem z braku wiedzy, innym razem z pełną premedytacją.

Wielka Sobota – godzina czternasta jako granica

Tuż przed Wielkanocą nadchodzi dzień, który często wprowadza w błąd: Wielka Sobota. Sklepy są wówczas otwarte, ale tylko do czasu. Po godzinie 14:00 obowiązuje bezwzględny zakaz handlu. I nie chodzi wyłącznie o samą sprzedaż – przepisy obejmują również każdą formę zatrudnienia, która związana jest z funkcjonowaniem sklepu.

Pracownicy, niezależnie od formy umowy, muszą zakończyć swoje obowiązki przed wyznaczoną godziną. Nie mogą zostać „na chwilę” po zamknięciu, by posprzątać czy uzupełnić półki. To nie jest temat do negocjacji – ustawa mówi jasno, a Państwowa Inspekcja Pracy nie zostawia miejsca na interpretacje.

Co ciekawe, ustawodawca dopuścił jeden wyjątek: po 14:00 sprzedaż może kontynuować właściciel sklepu lub jego bliscy – małżonek, dzieci, rodzeństwo. Warunkiem jest, by nie byli formalnie zatrudnieni. Rozwiązanie to budzi emocje – jedni widzą w nim furtkę dla rodzinnych biznesów, inni – sposób na obejście zakazu. Ale to właśnie takie niuanse odróżniają prawo martwe od prawa, które żyje w praktyce.

Surowe sankcje dla nieposłusznych

Państwowa Inspekcja Pracy przypomina: złamanie przepisów grozi grzywną nawet do 100 000 zł. To kwota, która potrafi zachwiać nawet stabilnym biznesem – szczególnie w handlu, gdzie marże bywają zaskakująco niskie. Kara może zostać nałożona za każde stwierdzone naruszenie, więc teoretycznie – każda zatrudniona osoba po godzinie 14:00 w Wielką Sobotę to potencjalne kilkadziesiąt tysięcy złotych straty.

Dla wielu przedsiębiorców przepisy te stanowią realne wyzwanie. Ale warto zadać sobie pytanie: czy kilka godzin dłużej naprawdę jest warte ryzyka? Czy gra toczy się o zysk, czy może o coś więcej – o odpowiedzialność, przewidywalność, poszanowanie wspólnych reguł? Bo jeśli prawo ma być tarczą dla pracowników i drogowskazem dla pracodawców, to musi działać konsekwentnie – także wtedy, gdy półki świecą pustkami, a klienci szturmują wejścia.