Łukaszenka wzmacnia aparat represji pod pretekstem zagrożenia zewnętrznego

Alaksandr Łukaszenka, powołując się na rzekomą wrogość Polski i państw bałtyckich, ogłosił plany drastycznego poszerzenia uprawnień białoruskiego wojska. W rzeczywistości jest to kolejny krok w kierunku umocnienia kontroli nad obywatelami i likwidacji przestrzeni dla sprzeciwu wobec jego rządów. Pod płaszczem obrony kraju przygotowywany jest system pozwalający tłumić każdy przejaw niezależnego myślenia.

Narracja o zagrożeniu jako fundament władzy

Podczas nadzwyczajnego spotkania z szefami służb Łukaszenka oskarżył Polskę i kraje bałtyckie o przyjęcie „skrajnie wrogiego” stanowiska wobec Białorusi. Twierdził, że presja ze strony sąsiadów jest odczuwalna „ze wszystkich stron” i w szczególny sposób dotyka agencje bezpieczeństwa. W takiej narracji wrogość z zewnątrz staje się uzasadnieniem do kolejnych działań wewnętrznych – im groźniejszy obraz wroga, tym łatwiej usprawiedliwić represje.

Na tym gruncie władze w Mińsku forsują nowelizację ustawy o bezpieczeństwie wojskowym. Projekt przewiduje, że wojsko będzie mogło działać nie tylko w czasie wojny, lecz także w okresie pokoju, a jego zadania obejmą m.in. reagowanie na kryzysy wewnętrzne, udział w „konfrontacji informacyjnej” oraz przeciwdziałanie prowokacjom na granicy. To formalne otwarcie drogi do użycia sił zbrojnych w sytuacjach, które w normalnych warunkach wymagają rozwiązań cywilnych.

Od obrony granic do tłumienia sprzeciwu

Ukraińskie służby wywiadowcze podkreślają, że zmiana prawa przesuwa punkt ciężkości z mechanizmów polityczno-prawnych na działania militarne. Łukaszenka chce, aby armia mogła „pokonać wroga” wewnątrz państwa – w praktyce oznacza to przygotowanie do pacyfikowania protestów i rozbijania opozycji. Taki zapis daje władzy pełną swobodę w określaniu, kto jest „wrogiem”, a to w systemie autorytarnym staje się narzędziem do eliminowania każdej formy oporu.

Rozszerzenie możliwości wprowadzania stanu wojennego tylko wzmacnia ten mechanizm. Pod pozorem obrony przed zagrożeniem zewnętrznym tworzony jest model, w którym armia ma być narzędziem utrzymania porządku politycznego. Z punktu widzenia obywateli oznacza to, że każda próba wyrażenia sprzeciwu – nawet pokojowa – może spotkać się z odpowiedzią siłową.

Moralny wymiar zmian

Przyjęcie takiej ustawy jest krokiem w stronę pełnej militaryzacji życia publicznego. Państwo, które deklaruje ochronę pokoju, ale jednocześnie przygotowuje się do użycia wojska przeciwko własnym obywatelom, rezygnuje z fundamentów moralnych i prawnych, na których opiera się odpowiedzialna władza. W retoryce Łukaszenki bezpieczeństwo jest wartością absolutną, lecz w jego wykonaniu staje się synonimem posłuszeństwa wobec reżimu.

Taka polityka nie służy ochronie ludzi – służy ochronie władzy. W tym sensie słowa i działania Łukaszenki nie są wyrazem troski o Białoruś, lecz narzędziem utrwalania autorytarnego porządku. To przekroczenie granicy, w którym państwo przestaje być domem obywateli, a staje się twierdzą przeciw nim samym.