Najbiedniejsze miasta w Polsce 2025 – gdzie ciężko jest żyć?

Choć Polska rozwija się gospodarczo, a największe miasta przyciągają inwestycje i ludzi z całego kraju, wciąż istnieją miejsca, w których codzienność to nieustanna walka z brakiem perspektyw. Niskie dochody, wysokie bezrobocie i odpływ młodych mieszkańców – to obraz wielu mniejszych ośrodków, gdzie rozwój zatrzymał się lata temu. Jakie miasta znajdują się w najtrudniejszej sytuacji finansowej? Oto zestawienie, które pokazuje Polskę z mniej znanej, ale niezwykle istotnej strony.

Jak powstaje ranking najbiedniejszych miast?

Ranking opiera się na wpływach z podatku PIT do budżetu miasta – czyli dochodach mieszkańców. Im niższe wpływy, tym niższe dochody lokalnej społeczności, a co za tym idzie – mniejsze możliwości rozwoju, inwestycji i zapewnienia podstawowych usług publicznych.

Dane dotyczą nie tylko liczby mieszkańców, ale przede wszystkim faktycznych dochodów rozliczanych na miejscu. Nie wystarczy więc mieć dużą liczbę zameldowanych – liczy się to, ilu z nich realnie zarabia i odprowadza podatek w danym mieście.

To obiektywny wskaźnik kondycji lokalnej gospodarki. Miejsca z wysokim bezrobociem, odpływem młodzieży i upadkiem przemysłu naturalnie wypadają w nim najgorzej.

Które miasta mają najmniej pieniędzy?

Na czele zestawienia najbiedniejszych miast w Polsce znajdują się głównie mniejsze miejscowości, które nie zdołały przekształcić się po transformacji ustrojowej. Brakuje w nich dużych pracodawców, szans na zatrudnienie i zaplecza edukacyjnego, które przyciągałoby młodych ludzi.

Wśród takich miast znajdują się m.in. Końskie, Wyszków, Pionki, Kozienice czy Dęblin. Średni dochód na mieszkańca w tych miejscowościach nie przekracza 2000 zł miesięcznie. Dla porównania – w Warszawie to ponad czterokrotnie więcej.

Brak inwestycji i odpływ mieszkańców tworzą błędne koło – im mniej ludzi zostaje, tym trudniej rozwijać lokalną infrastrukturę. Mniejsze wpływy do budżetu oznaczają mniej środków na remonty, wsparcie społeczne i usługi publiczne.

Co wpływa na biedę w tych miastach?

Źródła trudnej sytuacji są różne – od upadku dużych zakładów pracy, przez brak inwestorów, po nieudolność lokalnych władz. Wiele z tych miast cierpi też na peryferyjność – są oddalone od dużych ośrodków i nie mają dobrej komunikacji.

Często to miasta, które były oparte na jednym zakładzie pracy – po jego zamknięciu nie powstały żadne alternatywy. Młodzi wyjechali, a ci, którzy zostali, nie mają zbyt wielu możliwości. Rynek pracy kurczy się, a koszty życia rosną.

Brakuje też często inwestycji w szkolnictwo zawodowe czy przekształcenia terenów poprzemysłowych. Bez strategicznej wizji rozwoju miasto nie przyciąga ani mieszkańców, ani przedsiębiorców.

Jak wygląda życie w najbiedniejszych miastach?

Życie w ubogim mieście to codzienne zmaganie się z ograniczeniami. Komunikacja publiczna bywa szczątkowa, dostęp do kultury i rozrywki jest minimalny, a standard usług medycznych pozostawia wiele do życzenia. Nawet podstawowe remonty dróg czy modernizacja szkół bywają nierealne.

Brak pracy wymusza migrację zarobkową – najczęściej do większych miast lub za granicę. Rodziny żyją rozdzielone, dzieci wychowywane są przez dziadków, a starsi mieszkańcy zostają sami w opustoszałych dzielnicach.

Mimo trudności, wiele osób próbuje działać lokalnie – tworząc stowarzyszenia, organizując inicjatywy oddolne i próbując odbudować to, co kiedyś działało. To jednak kropla w morzu potrzeb, bez większego wsparcia z zewnątrz.