
Wokół sprawy Barbary Skrzypek narosło wiele emocji, ale najmocniejsze uderzenie przyszło ze strony Jarosława Kaczyńskiego. Publiczne oskarżenia, dramatyczne słowa w Sejmie i personalne ataki zamazały jednak to, co najważniejsze – fakty. Głos zabrał mecenas Jacek Dubois, który uczestniczył w przesłuchaniu. Jego wersja wydarzeń stawia wypowiedzi prezesa PiS w zupełnie innym świetle.
Emocje w Sejmie i próba przeniesienia ciężaru odpowiedzialności
Sprawa nabrała rozgłosu po burzliwej sesji sejmowej, podczas której Jarosław Kaczyński zaatakował Romana Giertycha, nazywając go „głównym sadystą” i sugerując, że to on doprowadził do śmierci Barbary Skrzypek. Twarde słowa i dramatyczny ton nie pozostały bez echa – prezes PiS zarzucił oponentom brutalność i niehumanitarne traktowanie jego wieloletniej współpracowniczki.
Jednak to, co miało wybrzmieć jako oskarżenie, zdaniem wielu, było raczej emocjonalną próbą odwrócenia uwagi od innych, niewygodnych kwestii. Sam Kaczyński nie przedstawił dowodów potwierdzających swoje słowa. Co więcej – jak przypomina mecenas Dubois – przesłuchanie miało charakter całkowicie zgodny z procedurami.
„Rozmawiamy o przesłuchaniu, z którego jest protokół, na którym było kilku prawników, a które zostało przeprowadzone w idealny sposób, gdzie nic się nie wydarzyło” – podkreślił Dubois w rozmowie w radiowej Trójce.
Dubois punktuje nieścisłości i pokazuje prawdziwy kierunek sprawy
Zdaniem Jacka Duboisa narracja Kaczyńskiego to nie przypadek, ale wyraźnie przemyślana strategia. Zamiast merytorycznie wyjaśniać swoje działania, prezes PiS sięga po dramatyzm, oskarżenia i sprzeczne komunikaty. Najpierw przekonywał, że przesłuchanie dotyczyło jedynie zdrowia Barbary Skrzypek, by później sugerować, że jego protokół został sfałszowany.
Tego rodzaju zgrzyty w przekazie nie pozostawiają wątpliwości co do tego, że coś tu nie gra. Dubois wskazuje, że celem Kaczyńskiego może być odwrócenie uwagi od znacznie poważniejszych tematów – m.in. możliwych nieprawidłowości przy finansowaniu inwestycji Srebrnej. Przypomina, że Barbara Skrzypek mogła mieć wiedzę dotyczącą powiązań z funduszami publicznymi.
Pojawia się też wątek Michała Krupińskiego, byłego prezesa Pekao SA, który – według mecenasa – miał spotykać się z Kaczyńskim w sprawie finansowania wież przy Srebrnej. „Czy polityk powinien zapraszać do siebie bankiera, który ma finansować jego inwestycję z banku publicznego?” – pyta retorycznie Dubois, wskazując na zasadniczy problem.
Prawda czy teatr polityczny?
Zdaniem Duboisa cała historia została wykorzystana jako zasłona dymna – po to, by zepchnąć na dalszy plan pytania o odpowiedzialność polityczną i finansową. Emocjonalne wypowiedzi mają – jego zdaniem – charakter instrumentalny. To nie pierwszy raz, gdy dramatyczny ton przesłania konkrety.
W tej układance chodzi nie tylko o Skrzypek. To, co naprawdę budzi pytania, to sposób zarządzania informacją, retoryka obliczona na efekt i unikanie rozliczeń. A także o to, gdzie kończy się polityczna gra, a zaczyna odpowiedzialność za słowa – i za pieniądze.
Nie sposób nie zauważyć, że im więcej dramatyzmu w sejmowej ławie, tym mniej konkretów w odpowiedzi na pytania o fundusze, inwestycje i decyzje podejmowane za zamkniętymi drzwiami. A przecież to właśnie na nie powinniśmy dziś szukać odpowiedzi.