
W cieniu trwającej od trzech lat wojny w Ukrainie oraz narastających napięć w regionie Europy Środkowo-Wschodniej, prezydent RP Karol Nawrocki wystosował oficjalny list do Wołodymyra Zełenskiego. Ukraiński przywódca zdecydował się na jego upublicznienie — co wywołało natychmiastowy rezonans w mediach.
Dyplomatyczny gest w krytycznym momencie
List Nawrockiego trafił do Zełenskiego w przeddzień 34. rocznicy ogłoszenia niepodległości Ukrainy — daty symbolicznej, ale też szczególnie aktualnej w obliczu rosyjskiej agresji. W korespondencji prezydent Polski wyraził solidarność i szacunek wobec narodu ukraińskiego, podkreślając nie tylko jego determinację, lecz także znaczenie tej walki dla całej Europy.
Trudno nie dostrzec, że w tym dyplomatycznym geście pobrzmiewa echo napięć, które w ostatnich tygodniach komplikują relacje między Warszawą a Kijowem. Pominięcie Polski podczas szczytu pokojowego w Waszyngtonie — zorganizowanego z udziałem europejskich przywódców i administracji Donalda Trumpa — wywołało pytania o to, czy Warszawa nie traci swojej pozycji jako istotny partner regionalny. Oficjalnych wyjaśnień zabrakło, jednak nieoficjalne doniesienia wskazywały na to, że Ukraina miała wpływ na listę zaproszonych liderów.
Na tym tle list Nawrockiego nabiera wymiaru znacznie szerszego niż czysto protokolarnego. To nie tylko życzenia z okazji święta narodowego — to również sygnał, że Polska wciąż postrzega siebie jako bliskiego sojusznika Kijowa i nie zamierza dystansować się od jego spraw.
Utracone wpływy i niepewność w relacjach dwustronnych
Jeszcze kilka miesięcy temu polsko-ukraińskie relacje wydawały się silne i stabilne. Dziś coraz częściej pojawiają się głosy o osłabieniu wzajemnego zaufania i ograniczeniu wpływów Warszawy na arenie międzynarodowej. W analizie opublikowanej przez „The Kyiv Independent” zwrócono uwagę, że Polska traci pozycję jednego z kluczowych uczestników rozmów pokojowych. Tę ocenę wzmocnił głos czeskiego analityka Michala Lebduški, który uznał, że polska polityka zagraniczna zbyt mocno koncentruje się na interesach wewnętrznych. To — jego zdaniem — czyni ją mniej przewidywalną dla partnerów zewnętrznych.
Brak obecności Polski na szczycie w Waszyngtonie nie był jedynie incydentem medialnym — był symbolem szerszego problemu: stopniowego oddalania się Kijowa od Warszawy w ramach kluczowych inicjatyw dyplomatycznych. Choć prezydent Nawrocki wciąż deklaruje pełne poparcie dla Ukrainy, rzeczywistość polityczna pokazuje, że geopolityczne układanki nie uwzględniają już Polski jako oczywistego uczestnika wszystkich stołów negocjacyjnych.
Niepokój budzi również zbliżająca się wizyta Karola Nawrockiego w USA. Spotkanie z Donaldem Trumpem 3 września może być szansą na odbudowanie dyplomatycznego kapitału — choć dla amerykańskiej administracji to jedno z wielu zaplanowanych wydarzeń. W tym kontekście każdy detal, każdy symboliczny gest — jak opublikowany list — ma znaczenie.
List jako przypomnienie wartości i ostrzeżenie przed samozadowoleniem
Treść listu Karola Nawrockiego, opublikowanego przez Zełenskiego, nie zawierała niczego kontrowersyjnego — a jednak wybrzmiała mocno. Prezydent RP podkreślił znaczenie niepodległości Ukrainy jako wartości, która wymaga ciągłej obrony i czujności. Nie tylko w kontekście militarnym, ale też cywilizacyjnym — bo jak zaznaczył, walka Ukraińców to także obrona wolności, demokracji i godności.
W tym miejscu warto zatrzymać się na chwilę — bo oto pośród dyplomatycznych formuł padło przypomnienie, które dotyczy nie tylko Ukrainy. Suwerenność, według Nawrockiego, nie jest dana raz na zawsze. Wymaga nieustannego wysiłku, gotowości do obrony i do prowadzenia polityki, która nie ulega chwilowym wahaniom nastrojów czy sondaży.
To może być również aluzja do kondycji polityki polskiej — choć zamaskowana grzecznością, przypomina o tym, że rola partnera strategicznego nie wynika z przeszłości, lecz z aktualnych decyzji i konsekwentnej obecności na scenie międzynarodowej.
Zełenski nie tylko przeczytał ten list. Pokazał go całemu światu. Być może po to, by zademonstrować, że mosty wciąż istnieją — ale ich konstrukcja wymaga nieustannej troski.