
Kilka dni po walce, która miała bezdyskusyjnie przypieczętować pozycję Ołeksandra Usyka jako dominatora wagi ciężkiej, pojawił się materiał mogący podważyć jej oficjalny wynik. Nowe nagranie rzuca inne światło na sposób zakończenia pojedynku z Danielem Duboisem na stadionie Wembley. I choć pasy pozostają tam, gdzie były, emocje wokół starcia zaczynają się na nowo.
Ręcznik, którego nikt nie zauważył. A może nie chciał?
Pojedynek Usyk–Dubois od początku toczył się pod dyktando Ukraińca. Już w piątej rundzie Dubois był dwukrotnie liczony, a przewaga Usyka nie podlegała dyskusji. Gdy Brytyjczyk po raz kolejny padł na deski, sędzia rozpoczął odliczanie, które — jak sądzono — zakończyło się klasycznym nokautem. Tak przynajmniej brzmiała oficjalna wersja.
Nowe nagranie, które pojawiło się kilka dni po walce, może jednak wywrócić tę narrację. Na opublikowanym przez Darrena Astona filmie widać wyraźnie, jak członek ekipy Duboisa rzuca na ring ręcznik jeszcze przed zakończeniem odliczania przez arbitra. Ten prosty gest — często pomijany przez kamery, a jeszcze częściej ignorowany w gorącej atmosferze ringu — ma istotne znaczenie formalne. W myśl przepisów oznacza on jedno: podanie się zawodnika i zakończenie walki przez techniczny nokaut (TKO), a nie przez pełne wyliczenie.
Walka o interpretację. Czy werdykt zostanie zmieniony?
Pojawienie się nagrania z rzuconym ręcznikiem uruchomiło całą serię spekulacji. Portal sportbible.com donosi, że oficjalny wynik starcia może zostać zmieniony właśnie na TKO, choć walka zakończyła się na warunkach typowych dla nokautu. Problem tkwi w tym, że w świecie boksu nie liczy się tylko to, co widać, ale także to, co zostaje zapisane — przez sędziego, komisję, federację.
Z punktu widzenia sportowego rozstrzygnięcia zmiana może wydawać się symboliczna. Usyk wciąż pozostaje niekwestionowanym mistrzem świata w wadze ciężkiej, a przebieg walki nie pozostawia wątpliwości co do tego, kto był zawodnikiem lepszym. Jednak formalna zmiana wyniku ma swoją wagę — zwłaszcza w kontekście statystyk, zapisów kontraktowych, czy narracji wokół przyszłych starć, chociażby ewentualnego rewanżu.
W historii boksu już nie raz zdarzało się, że pojedynki rozstrzygano długo po opuszczeniu ringu. Czasem decydowały szczegóły — milimetry, spojrzenia, półobroty. Tym razem kluczowy może się okazać gest, który z pozoru niczego nie zmienia, a w rzeczywistości oznacza zupełnie inny rodzaj porażki.
Usyk, Dubois i ciężar jednej decyzji
Walka na Wembley miała przypieczętować dominację Usyka i potwierdzić jego gotowość do kolejnych wyzwań — być może ostatecznej walki z Tysonem Furym, do której miało dojść już wcześniej, lecz nie doszło z przyczyn pozasportowych. Tymczasem wracamy do starcia z Dubois, które miało być już zamkniętym rozdziałem.
Rzucony ręcznik nie odbiera Usykowi zasług, ale zmienia sposób, w jaki zapisze się to zwycięstwo w archiwach. W świecie sportów walki każdy szczegół ma znaczenie, każdy zapis liczy się podwójnie — raz dla statystyk, drugi raz dla narracji, która w boksie bywa równie ważna jak same ciosy.