Premier Donald Tusk nie ukrywał satysfakcji po publikacji najnowszego sondażu Ogólnopolskiej Grupy Badawczej, w którym Koalicja Obywatelska osiągnęła rekordowy wynik 38,12 proc. To najwyższy poziom poparcia od początku kadencji. W rozmowie z dziennikarzami w Brukseli szef rządu nie krył emocji, łącząc polityczną pewność siebie z osobistym tonem.
„To sygnał, że dajemy radę”
Premier przyznał, że ostatnie tygodnie były dla niego trudne, zwłaszcza po fali krytyki związanej z dwuleciem pracy rządu. „Takie baty, jakie dostałem – i to od swoich – rzeczywiście poczułem na grzbiecie” – mówił z uśmiechem. Dodał jednak, że najnowsze wyniki to dowód na stabilne poparcie i zaufanie społeczne. „To sygnał, że dajemy radę. Polakom żyje się dziś lepiej, a to widać nie tylko w liczbach, ale w nastrojach” – stwierdził Tusk. Według niego poprawa jakości życia to rezultat konsekwentnej pracy rządu w ciągu ostatnich dwóch lat.
Między emocją a oceną
W swoim wystąpieniu premier odniósł się także do politycznych podziałów. „Jak ktoś kocha Kaczyńskiego, to na Tuska nie może patrzeć – nawet jeśli mu wzrosło wynagrodzenie” – zauważył z przekąsem. Podkreślił jednak, że coraz więcej wyborców potrafi oddzielić emocje od realnej oceny działań rządu. W jego ocenie rosnące poparcie to efekt konkretów, a nie tylko politycznych sympatii.
„Mogę przyjmować zakłady”
Na koniec premier pozwolił sobie na żartobliwą deklarację: „Mogę przyjmować zakłady – nie na duże kwoty – ale wygramy wybory w 2027 roku i nie oddamy władzy Kaczyńskiemu, Święczkowskiemu ani Ziobrze.” Słowa te wywołały falę komentarzy – jedni widzą w nich pewność siebie, inni arogancję. Sam Tusk zdaje się jednak przekonany, że jego polityczna intuicja znów działa. Jak mówił, dwa lata temu wielu wątpiło w sens jego powrotu, a dziś może z uśmiechem stwierdzić: „Udowodniłem, że to nieprawda.”