
Zmasowany atak dronów i rakiet spadł na ukraińskie miasta w nocy z 16 na 17 lipca. Jednym z celów była polska fabryka Grupy Barlinek w Winnicy. Wśród rannych są osoby ciężko poparzone. Polski minister spraw zagranicznych nie pozostawił wątpliwości: wojna zbliża się do granic Unii Europejskiej.
Atak na zakład Barlinka – szczegóły z miejsca zdarzenia
Wojna toczy się nie tylko na linii frontu. W nocy, która dla wielu mieszkańców była kolejnym dramatem spędzonym w schronach, rosyjskie drony uderzyły w cele cywilne i przemysłowe na terenie kilku ukraińskich regionów. Wśród nich znalazła się fabryka podłóg Grupy Barlinek, zlokalizowana w Winnicy – mieście położonym kilkaset kilometrów od granicy z Polską.
Szef zakładu, cytowany przez ministra Radosława Sikorskiego, relacjonował, że uderzenie było celowe i skoordynowane – przeprowadzone z trzech kierunków jednocześnie. W wyniku ataku ranne zostały co najmniej dwie osoby, w tym ciężko poparzeni pracownicy zakładu. W działania ratownicze natychmiast zaangażowały się lokalne służby oraz polski konsulat. Teren fabryki zabezpieczono, a poszkodowani trafili do szpitali. Choć nie ucierpiał żaden polski obywatel, sam fakt ataku na infrastrukturę związaną z polskim przedsiębiorstwem wywołał falę komentarzy – i niepokój.
Skala rosyjskiego ataku – liczby, które niepokoją
Rosja przeprowadziła tej nocy jeden z bardziej złożonych i wielopoziomowych ataków powietrznych ostatnich miesięcy. Według informacji ukraińskich Sił Powietrznych, wystrzelono łącznie około 400 bezzałogowych statków powietrznych, w tym aż 255 dronów typu Shahed – maszyn klasy kamikadze. Użyto również balistycznej rakiety Iskander-M, odpalonej z terenów okupowanego Krymu.
Tego rodzaju strategia – łącząca różne typy uzbrojenia i wykorzystująca m.in. drony-wabiki mające oszukać obronę przeciwlotniczą – pokazuje, że celem Rosji nie jest już wyłącznie destrukcja infrastruktury wojskowej. Celem stają się miejsca pracy, zakłady produkcyjne, domy mieszkalne. Najciężej ucierpiały miasta Krzywy Róg, Charków oraz właśnie Winnica.
Z informacji przekazywanych przez lokalne służby wynika, że nie wszystkie maszyny udało się zneutralizować. Systemy obrony przeciwlotniczej, choć stale modernizowane, nie nadążają za skalą i częstotliwością rosyjskich uderzeń. Tę asymetrię – technologiczną i taktyczną – Ukraina musi codziennie kompensować czujnością i doświadczeniem. To kosztuje. Ludzi i infrastrukturę.
Reakcja Polski – dyplomacja na tle wojny
Radosław Sikorski, który poinformował o ataku za pośrednictwem platformy X, nie próbował łagodzić przekazu. „Zbrodnicza wojna Putina przybliża się do naszych granic” – napisał, odnosząc się bezpośrednio do wydarzeń z Winnicy.
Polska dyplomacja podjęła natychmiastowe działania – konsulat w Winnicy objął sytuację monitoringiem, a służby MSZ pozostają w kontakcie z władzami Ukrainy. Komunikat wydano błyskawicznie, co należy odczytać jako próbę przeciwdziałania panice oraz jako sygnał solidarności z zaatakowanymi pracownikami. W Polsce temat szybko przedostał się do debaty publicznej, zwracając uwagę na rosnące zagrożenie dla polskich inwestycji na Ukrainie – i szerzej, na przesuwającą się linię rosyjskiego rażenia w kierunku granic NATO.
Nie chodzi już tylko o solidarność. W tle majaczy pytanie o bezpieczeństwo ekonomiczne – o to, czy wojna, którą wielu chciałoby widzieć jako odległą, nie stała się już sprawą bezpośrednio nas dotyczącą. Można odnieść wrażenie, że atak na zakład w Winnicy to nie tylko incydent, lecz zapowiedź nowego etapu tej wojny – takiego, w którym celem stają się nie tylko ukraińskie, lecz także zachodnie interesy funkcjonujące na ukraińskim terytorium.