Wielki finał „Tańca z Gwiazdami” zapisał się w pamięci widzów nie tylko dzięki spektakularnym choreografiami, lecz przede wszystkim dzięki gestowi, który wykracza daleko poza świat show-biznesu. Mikołaj Bagiński wraz z Magdą Tarnowską sięgnęli po Kryształową Kulę, a influencer przekazał całą nagrodę – 200 tysięcy złotych – na wsparcie osób z zespołem Downa. To moment, w którym zwycięstwo nabrało zupełnie innego znaczenia.
Finał pełen emocji i prawdziwego sensu
Kulisy finału pękały od emocji, ale najważniejsze słowa padły już po zakończeniu programu. Bagiński – znany w sieci jako „Bagi” – mówił bez patosu, z prostotą, która działa bardziej niż jakikolwiek gest w świetle reflektorów. – Wchodząc do programu z misją, chciałem z nią z niego wyjść – wyjaśnił w rozmowie z „Super Expressem”. Decyzję o przekazaniu wygranej podjął jeszcze przed finałem, kierując się ideą zwiększania świadomości o zespole Downa i wsparcia rodzin, które na co dzień mierzą się z wyzwaniami opieki.
Widzowie reagują z uznaniem
Widzowie natychmiast zareagowali falą komentarzy i podziękowań. Dla wielu z nich gest Bagińskiego stał się jednym z najbardziej wzruszających momentów w historii programu. W internecie pojawiły się głosy, że to właśnie takie decyzje przywracają sens formatom rozrywkowym, w których wygrana przestaje być celem samym w sobie. Partnerka zwycięzcy, Magda Tarnowska, przyznała z kolei, że sama wciąż nie potrafi uwierzyć w triumf – i jeszcze nie zdecydowała, na co przeznaczy swoją część nagrody. W tym chaosie emocji łatwo było zapomnieć o rywalizacji, bo w finale wygrało coś znacznie ważniejszego niż taniec.