Bułgaria – wakacyjny hit Polaków może wkrótce podrożeć

Polacy od lat mają swoje turystyczne typy – kierunki, które łączą słońce, wygodę i przystępną cenę. Wśród nich Bułgaria zajmuje miejsce szczególne. Dla wielu wciąż jest synonimem udanego urlopu, często wspominanym z nostalgią, ale też wybieranym z powodów jak najbardziej praktycznych. W sezonie letnim 2025 wciąż cieszy się ogromnym zainteresowaniem, jednak przed krajem szykują się zmiany, które mogą wpłynąć na jego turystyczną atrakcyjność – przede wszystkim cenowo.

Bułgaria wciąż na topie, ale już nie tak pewna

Słoneczny Brzeg, Złote Piaski, Nesebyr – te nazwy działają na polskich turystów niemal jak magnes. Bułgaria przyciąga gwarancją pogody, bogatą ofertą hoteli, a przede wszystkim ceną, która jeszcze do niedawna wydawała się nie do pobicia. Szczególnie popularne są wakacje w formule all inclusive – nie bez powodu, bo przy rosnących kosztach życia i inflacji, zorganizowany wypoczynek bez niespodzianek w budżecie daje poczucie kontroli.

Przez lata kraj ten uchodził za alternatywę dla droższych kierunków śródziemnomorskich, łącząc morze, góry i atrakcyjne ceny. Co ciekawe, dla niektórych pokoleń Bułgaria wciąż ma wartość sentymentalną – była przecież jednym z nielicznych „egzotycznych” kierunków dostępnych w czasach PRL. Dziś wraca na turystyczne salony, ale z nowymi wyzwaniami na horyzoncie.

Wspólna waluta – szansa czy ryzyko?

Największą zmianą, jaka czeka Bułgarię, jest planowane wprowadzenie euro w 2026 roku. Decyzja ta może mieć realny wpływ na wakacyjne koszty – i to nie tylko dla miejscowych, ale też dla odwiedzających. Z jednej strony ułatwi życie podróżnym z krajów strefy euro, z drugiej – wzbudza obawy o podwyżki, które często towarzyszą takim zmianom.

Komisja Europejska już potwierdziła, że kraj spełnia wymagania do przyjęcia wspólnej waluty. Popiera to premier Rosen Żelazkow, wskazując na korzyści dla gospodarki i konsumentów. Przeciwny jest jednak prezydent Rumen Radew, który nie tylko zgłasza zastrzeżenia, ale też domaga się referendum. Spór polityczny jest intensywny, co pokazuje, że temat euro dzieli społeczeństwo – nie tylko w parlamencie.

Dla turystów z Polski może to oznaczać jedno: wakacje w Bułgarii, choć nadal konkurencyjne, mogą przestać być „najtańszą opcją w Europie”. Eksperci już sugerują, że ceny mogą stopniowo rosnąć, co wpłynie na decyzje wyjazdowe wielu rodzin. Wysoka jakość usług może nie wystarczyć, jeśli przestanie się zgadzać wakacyjna kalkulacja.

Nowe oblicze bułgarskiej turystyki?

Można zapytać – czy wyższe ceny automatycznie oznaczają spadek zainteresowania? Niekoniecznie. Branża turystyczna już przygotowuje się na nowe warunki – touroperatorzy zapowiadają dostosowanie ofert, a hotelarze liczą, że wyższe stawki pozwolą na rozwój infrastruktury i podniesienie standardu usług. Możliwe, że profil turysty odwiedzającego Bułgarię się zmieni – zamiast osób szukających najtańszych opcji, pojawią się ci, którzy oczekują jakości i są gotowi za nią zapłacić.

Czy to koniec tanich wakacji nad Morzem Czarnym? Jeszcze nie teraz – sezon 2025 wciąż stoi otworem, a liczba rezerwacji utrzymuje się na wysokim poziomie. Ale jeśli ktoś rozważa wyjazd do Bułgarii „póki tanio”, to być może właśnie teraz jest ostatni moment. Warto więc zadać sobie pytanie: czy cenimy wyłącznie niskie koszty, czy może jesteśmy gotowi zapłacić trochę więcej za lepsze doświadczenie? Bułgaria będzie musiała odpowiedzieć na to pytanie razem z nami.