
Polskie drogi od dawna drożeją, a teraz do codziennych kosztów utrzymania samochodu dojdą kolejne wydatki – tym razem związane z dokumentami i tablicami rejestracyjnymi. Ministerstwo Infrastruktury kończy prace nad rozporządzeniem, które po latach zamrożonych stawek ma wprowadzić podwyżki.
Codzienność za kierownicą staje się coraz droższa
Samochód od dawna przestał być w Polsce symbolem luksusu. Dla milionów osób to narzędzie pracy i podstawowy środek transportu, szczególnie tam, gdzie komunikacja zbiorowa ogranicza się do kilku kursów dziennie. Wydatki kierowców rosną jednak z każdym rokiem. Średni roczny koszt utrzymania auta – bez paliwa i ubezpieczenia – sięga już kilku, a często kilkunastu tysięcy złotych.
W portfelach najmocniej czuć rosnące ceny części i usług warsztatowych. Do tego dochodzi obowiązkowe OC, które dla doświadczonych kierowców kosztuje średnio około 600 zł, lecz dla młodych właścicieli aut z mocniejszym silnikiem nierzadko przekracza 1500 zł. Stałym wydatkiem pozostaje także przegląd techniczny w wysokości 99 zł. Szczególną barierą okazuje się jednak sam proces zdobycia prawa jazdy – to wydatek rzędu 4000–5000 zł, obejmujący kurs, badania lekarskie, zdjęcia i egzaminy. Już sama ta droga potrafi zniechęcić niejednego kandydata, a teraz lista kosztów dodatkowo się wydłuży.
Miliony kierowców pod lupą zmian
Polski park samochodowy – po niedawnym oczyszczeniu bazy CEPiK z ponad 7 milionów nieistniejących już pojazdów – nadal pozostaje ogromny. W kraju zarejestrowanych jest ponad 19 milionów aut osobowych, a uprawnienia do prowadzenia pojazdów posiada przeszło 22 miliony obywateli. Każda zmiana w systemie opłat dotyczy więc nie niszowej grupy, lecz ogromnej części społeczeństwa.
Nawet pozornie niewielkie korekty cennika oznaczają w skali kraju dziesiątki milionów złotych wpływów do budżetu. Dla kierowców przekłada się to na kolejne obciążenia, które trzeba uwzględnić w domowych rachunkach. Szczególnie dotknie to mieszkańców mniejszych miejscowości i wsi, gdzie samochód jest jedynym praktycznym środkiem transportu. W tej perspektywie podwyżki nie wyglądają jak techniczna zmiana – jawią się raczej jako dodatkowy podatek nakładany na mobilność.
Nowe stawki – które opłaty wzrosną
Ministerstwo Infrastruktury argumentuje, że stawki pozostawały bez zmian przez kilkanaście lat, a inflacja i rosnące koszty administracyjne wymuszają aktualizację. Ostatnie większe korekty wprowadzano jeszcze w pierwszej dekadzie XXI wieku. Teraz projekt przewiduje, że od pierwszego kwartału 2026 roku kierowcy zapłacą więcej za niemal każdy dokument i oznaczenie związane z rejestracją pojazdu.
Opłata za wydanie dowodu rejestracyjnego ma wzrosnąć z 54 zł do 62,50 zł, a standardowe tablice rejestracyjne zdrożeją z 80 zł do 92,50 zł. Pozwolenie czasowe, wymagane w procesie rejestracji, będzie kosztowało 15,50 zł zamiast 13,50 zł. Tablice motocyklowe podskoczą z 40 zł do 46,50 zł. Największy skok dotyczy jednak tablic indywidualnych – zamiast 1000 zł trzeba będzie zapłacić aż 3000 zł. Resort jasno sygnalizuje, że unikalne oznaczenie traktuje jako luksus, a więc obciąża je wyraźnie wyższą ceną.
Nowe przepisy mają wejść w życie w pierwszej połowie 2026 roku. Po publikacji w Dzienniku Ustaw kierowcy będą mieli dwa tygodnie na przygotowanie się do zmian. W praktyce oznacza to, że każdy, kto planuje zakup auta czy wymianę tablic, powinien uważnie śledzić kalendarz – kilka tygodni różnicy może przełożyć się na zauważalną różnicę w wydatkach.